Dzierżoniów

Paweł Juraszek w ostatnim czasie dwukrotnie zadziwił pływackie środowisko. Podczas niedawnych mistrzostw Polski niespodziewanie zdołał wywalczyć medal i wypełnić minimum do wyjazdu na igrzyska w Rio na dystansie 50 m stylem dowolnym.

Ostatnio zszokował niespodziewanym wyjazdem ze zgrupowania kadry. Teraz, zamiast trenować w Grecji, spędza czas na przestarzałym, niemal 100-letnim basenie w Dzierżoniowie. To jedyny zawodnik, który odważył się na indywidualne treningi przed najważniejszą imprezą czterolecia.

Powodem decyzji są zbyt duże rozbieżności pomiędzy planami treningowymi zawodnika, a reszty kadry. 22-latek przed wyjazdem umówił się wstępnie ze szkoleniowcami reprezentacji, że będzie mógł realizować swój plan ćwiczeń na siłowni, dzięki któremu osiągnął życiową formę. Mijały kolejne dni, a wciąż nie dostawał pozwolenia na samodzielne treningi na siłowni. Po czterech dniach cierpliwość sprintera się skończyła. Juraszek spakował się i wyjechał ze zgrupowania kadry narodowej.Teraz olimpijską formę wykuwa na 25-metrowym basenie oraz w lokalnej siłowni. Najważniejsza dla niego jest jednak możliwość realizacja dotychczasowego planu ze swoim szkoleniowcem.

– Na początku Paweł był podekscytowany powołaniem. Szybko jednak zdał sobie sprawę, że przypadkowe treningi z przypadkowymi trenerami nie są dla niego. Zaprogramowałem zawodnika na medal w następnych igrzyskach w Tokio. Już w Rio powinien znaleźć się w półfinale – zapowiada jego trener Andrzej Wojtal. Zadanie będzie miał utrudnione, bo przygotowania do imprezy łączy z pracą jako informatyk.

– Podziwiam go za tę decyzję. Jeżeli zdoła poprawić rekord życiowy, to będzie oznaczało, że jego możliwości są nieograniczone. Widziałem kilka razy obiekt w Dzierżoniowie i nigdy nie pomyślałem, że można się tam przygotowywać do igrzysk – mówi Grzegorz Widanka, trener pobliskiej Juvenii Wrocław.

Mateusz Puka - Przegląd Sportowy