17-letni Sebastian Szymański, uczeń II klasy w Zespole Szkół nr 2 w Dzierżoniowie odniósł spory sukces - jako junior znalazł się w gronie trzech równorzędnych mistrzów Dolnego Śląska we fryzjerstwie wraz z Patrykiem Krawczykiem i Aleksandrą Mentel (seniorzy).
Ponadto Sebastian zdobył I miejsce za wykonanie fryzury wieczorowej oraz od przewodniczącej komisji sędziowskiej otrzymał indywidualną nagrodę. W mistrzostwach wzięło udział trzydziestu uczestników, mieli do wyboru trzy konkurencje damskie lub męskie. W tym niepozornym blondynie tkwi talent, o swojej pasji opowiada z wrodzoną sobie prostotą. Z Sebastianem rozmawiamy o emocjach towarzyszących konkursowi, źródłach jego fryzjerskiej pasji oraz planach na przyszłość.
To musiało być duże przeżycie, zmierzyć się z doświadczonymi fryzjerami w mistrzostwach z dwudziestoletnią tardycją.
To był mój pierwszy start w konkursie. Seniorzy mieli czterdzieści minut na ułożenie każdej fryzury, a juniorzy dziesięć minut więcej. Trochę się bałem, bo w kategorii juniorów startowali już praktykujący fryzjerzy. A ja przecież wciąż się uczę i praktykuję czesząc modelki, a nie klientki. Prawdopodobnie byłem najmłodszy.
Uczestnicy startowali w trzech kategoriach: fryzura ślubna, wieczorowa i kreatywna. Która była najtrudniejsza do wykonania?
Najmniej czasu przeznaczono na fryzurę kreatywną, zaledwie trzydzieści pięć minut, łącznie z wysuszeniem włosów. Wszystkie fryzury to moje inspiracje. Bardzo pomogła mi moja szefowa - Gabriela Wesołowska, w której zakładzie odbywam praktyki. Załatwiła modelkom - moim koleżankom ze szkoły sukienki i makijaże. I wspierała psychicznie.
We fryzurze ślubnej Twojego autorstwa szczególnie oryginalna była kokardka z włosów nad czołem.
Uczesałem modelkę najpierw w warkocza dobieranego biegnącego z tyłu od dołu do góry, następnie w kokon przewiązany wstążeczką. Kokardkę zrobiłem z kucyka. Zawinąłem, powywijałem, wygładziłem lakierem i już.
No tak, prościzna.
Bo to jest proste do zrobienia. Może wygląda na skomplikowane, ale mi szybko poszło.
A fryzura wieczorowa?
Wykonałem kokon, na grzywce wycisnąłem fale, przypiąłem toczek. A z kokonu wychodziły polakierowane pasma sztucznych, doczepionych włosów. Najbardziej zestresowałem się fryzurą wieczorową, bałem się, że nie starczy mi czasu. Ale skończyłem dziesięć minut przez terminem. Za fryzurę wieczorową przyznano mi I miejsce.
A kreatywna?
To rodzaj awangardy. Zrobiłem warkocze z pięciu pasm, kokon, różowe doczepy. Grzywka była wywinięta w taki jakby daszek.
Co było najtrudniejsze w tym konkursie?
Stres i czas. Nigdy wcześniej nie czesałem z zegarkiem na ręku. Denerwowali mnie też ludzie, którzy stali i wciąż informowali, ile zostało jeszcze czasu albo komentowali, że jest źle wyczesane. Myślę, że gapie odwiedzający takie mistrzostwa powinni się przyglądać poczynaniom fryzjerów zza szyby, żeby ich nie stresować (śmiech).
A jak Twoje środowisko zareagowało na sukces?
Nie spodziewali się. Jestem taki mały, chudziutki chłopaczek (śmiech). W mojej klasie uczy się dwadzieścia osób. Gratulowali mi. Też będą niebawem fryzjerami.
Jakie były nagrody dla laureatów mistrzostw?
Dostałem trzy pary profesjonalnych nożyczek, prostownicę, suszarkę, suszarko-lokówkę, różne kosmetyki. Przydadzą mi się.
Czeszesz koleżanki?
Tak. Przyjeżdżają do mnie do Pieszyc. Teraz zbliżają się studniówki i dziewczyny zaczepiają mnie na ulicy pytając, czy je uczeszę. A ja bardzo chętnie się zgadzam.
Jakie są trendy na przyszłoroczne studniówki?
Modne są kokony i warkocze. Wydaje mi się, że na imprezę, na której się tańczy, włosy powinny być upięte. Zresztą nie zastanawiam się nigdy, jak kogoś uczeszę. Widzę włosy i już wiem, co zrobię. W tym sezonie styliści stawiają na tapiry, karbowania, koki. Z mody wychodzą popularne wygolenia. Z kolorów - fiolety i czerwienie oraz flesze, rodzaj refleksów.
Kiedy siada przed Tobą koleżanka, którą masz uczesać, czym się sugerujesz?
Patrzę na rysy twarzy. Pytam, jaki rodzaj uczesania lubi, bo ważne, by się dobrze w nim czuła. Czy chce mieć włosy upięte nisko, czy wysoko. Także modeluję włosy, nie tylko upinam. Zaczynamy od mycia, trochę podetnę i już czeszę.
Gdzie praktykujesz?
W salonie fryzjerskim Gabrieli Wesołowskiej we Wrocławiu. Jestem tam trzy razy w tygodniu po osiem godzin. Czeszę modelki, na których ćwiczę upięcia, a szefowa ocenia efekty. Jeździłem tam od trzeciej klasy gimnazjum, wówczas jeszcze tylko w czasie wakacji. Dostawałem do czesania kukłę. Oceniono, że się nadaję.
A jak złapałeś kontakt z ekskluzywnym zakładem fryzjerskim we Wrocławiu, w budynku eleganckiego Art Hotelu?
Pomogła mi moja dyrektor z Domu Dziecka. Czesała się tam i wiedząc o moich zamiłowaniach, przedstawiła mnie pani Gabrieli.
Skąd u Ciebie dryg do fryzjerstwa?
Chyba mogę powiedzieć, że mam to od zawsze. Od kiedy pamiętam dobrze czułem się układając innym włosy. Pierwszy raz, w szóstej klasie szkoły podstawowej, uczesałem moją siostrę i jej koleżanki. To były chyba warkoczyki.
Od kiedy wychowujesz się w Domu Dziecka?
Od siódmego roku życia. Dobrze mi tam. Moja mama nie żyje, taty nie znam. Mam rodzeństwo - dwóch braci i siostrę. Najstarszy brat z siostrą wyjechali do Wielkiej Brytanii. A młodszy otrzymał mieszkanie, usamodzielnił się.
Jakie są Twoje dalsze plany?
Po sukcesie w mmistrzostwach pani Gabriela powiedziała, że bardzo chce, abym u niej pracował. Bardzo się cieszę. Jej salon zajął dwa pierwsze miejsca w Mistrzostwach Polski organizowanych przez producenta farb do włosów, a moja szefowa - trzecie w Europie. Jej fryzjerzy specjalizują się we fryzurach kreatywnych, w farbowaniu. Przeniosę się do Wrocławia, zamieszkam u ciotki. Dam radę. Jak się chce, to wszystko można.
O czym Ty marzysz?
Chcę zrobić karierę. Czuję do tego prawdziwe powołanie. Kocham to, co robię. Nie skończę na zawodówce, zaocznie zrobię technikum, zdam maturę. Nie boję się życia, nie zostanę tutaj, chcę iść w świat. Nie stawiam sobie żadnych ograniczeń. Chcę poznawać ludzi. Może będę kiedyś szkolił z upięć?
Może będziesz fryzjerem gwiazd albo pracował przy produkcjach filmowych?
Chciałbym. Będę dążył do tego, żeby mieć własny salon. Może w Krakowie? Na pewno nie w Warszawie. Ważne, żebym był dobry w tym, co robię.
Ale Ty także pięknie tańczysz.
Tańczę już od sześciu lat w zespole Poloneziaków przy Spółdzielni Mieszkaniowej w Bielawie. Tańczymy tańce narodowe i współczesne, zależnie od programu. Występowaliśmy w Bułgarii, Chorwacji, Hiszpanii, Ukrainie, Niemczech, Holandii. Ale swoją przyszłość wiążę z fryzjerstwem.
Źródło: Tygodnik Powiatowy
39,5 tys. zł – tyle pieniędzy trafi do mieszkańców Dzierżoniowa, którzy w ubiegłym roku wymienili swoje stare, węglowe piece na nowe, bardziej przyjazne środowisku. Dzierżoniów...
Czytaj dalejW twojej rodzinie występuje problem przemocy domowej lub uzależnień? Szukasz pomocy dla kogoś znajomego lub bliskiego będącego ofiarą przemocy domowej? Skorzystaj z bezpłatnego,...
Czytaj dalejW ramach programu „Aktywne wsparcie” rozpoczęły się w dzierżoniowskim OPS-ie zajęcia Psychoedukacyjnej Grupy Wsparcia dla Kobiet z Doświadczeniem Przemocy i Współuzależnionych....
Czytaj dalej- To jeszcze nie jest efekt końcowy, ale zmiany są już widoczne. Pielęgnacja istniejącej zieleni, dużo nowych nasadzeń, wyremontowane ścieżki i alejki, nowa "mała architektura"....
Czytaj dalejp | w | ś | c | p | s | n |
---|---|---|---|---|---|---|
1
|
||||||
2
|
3
|
4
|
5
|
6
|
7
|
8
|
9
|
10
|
11
|
12
|
13
|
14
|
15
|
16
|
17
|
18
|
19
|
20
|
21
|
22
|
23
|
24
|
25
|
26
|
27
|
28
|
29
|
30
|
31
|