Dzierżoniów

RSSRSS

Przejdź do: E-URZĄD

Logo Unii Europejskiej

MENU

Stanisław Szelc gościł w bibliotece

14-11-2012

- Bawi mnie, że zostałem przedstawiony, jako gwóźdź dzisiejszego programu, bo jestem całkiem łysy – mówił Stanisław Szelc, gość dzierżoniowskiej biblioteki. W czwartek 25 października członek kabaretu Elita opowiadał m.in. o swoich podwójnych urodzinach, znajomości z Ewą Szumańską, Janem Kaczmarkiem i Andrzejem Waligórskim oraz o tym, jak kabaret Elita go… nie lubił.

- Urodziłem się dwa razy, ale to nie zasługa mojej mamy, tylko bałaganu urzędniczego – zaczął Stanisław Szelc poproszony, o przybliżenie zebranym swojej biografii. – Daje mi to taką korzyść, że dwa razy do roku domagam się prezentów urodzinowych – żartował.

Ten urodzony (tak naprawdę) 2 stycznia 1943 roku w Prochładnoje w Kazachstanie satyryk przyznał z rozbrajającą szczerością: - Kiedy przebywali tam moi rodzice, widocznie brakowało innych rozrywek, bo wkrótce urodziłem się ja.

Po wielu perypetiach Stanisław Szelc z rodziną trafił do Polski do Milicza. – Tam z różnym skutkiem ukończyłem różne szkoły. Najdłużej, bo dziesięć lat, byłem na uniwersytecie. To dlatego, że ciągle z niego wylatywałem, ale także chciałem „dogłębnie poznać” wiedzę – mówił, wywołując salwy śmiechu publiczności. – Wreszcie zdałem eksternistycznie egzamin na aktora. Cały czas miałem wtedy kontakt z Andrzejem Waligórskim, człowiekiem niezwykle szlachetnym i niesłychanie uzdolnionym. To właśnie on namawiał mnie, żebym przyszedł pracować do radia.

Dziś trudno to sobie wyobrazić, ale Stanisław Szelc, którego tak bardzo kojarzymy z Polskim Radiem, wcale się do niego nie garnął. – Nie chciałem. Dopiero po jakimś czasie Andrzej mnie do tego namówił. Długo nie popracowałem, bo przyszedłem w roku 1980, a już w 1982 razem z Ewą Szumańską z niego wyleciałem – opowiadał.

- Pewnie chcielibyście państwo wiedzieć, co myślę o cenzurze, która wtedy obowiązywała. Owszem – była, ale jak tak czasem oglądam w telewizji „popisy” moich młodszych kolegów po fachu, to nie wiem, czy nie było lepiej, że istniała… - powiedział Szelc.

Przyjaciele odchodzą

Wspomnienia gościa dzierżoniowskiej biblioteki miały słodko-gorzki posmak. Było zabawnie, ale wiele opowieści dotyczyło przyjaciół, których nie ma już wśród nas, w tym właśnie Ewy Szumańskiej, Jana Kaczmarka i Andrzeja Waligórskiego. Wyrzucony z radia, do którego wrócił dopiero w 1989 roku, Szelc nie miał z czego żyć. Z pomocą przyszedł kabaret Elita, który… wcale go nie lubił.

- To było tak, że w latach 70. dwa razy na przeglądach zdobyłem nagrodę występując samodzielnie, a oni dostali wtedy tylko wyróżnienia. Jednak po tym, gdy mnie wylali z radia, moja rodzina w ogóle nie miała z czego żyć, a na dodatek urodził mi się syn. Chwytałem się różnych dorywczych zajęć – wspominał. – Elita się zlitowała i wzięła mnie ze sobą na występy. I do tej pory już występujemy razem.

Przyjaciel odszedł w 1992 roku. – Umarł Andrzej Waligórski, a umarł dlatego, że była niedziela i nie było klucza do szafy z respiratorem. W życiu nie ma jednak przypadków, a już na pewno nie w życiu satyryka. Lekarz, który go reanimował nazywał się Duch. Opowiadał nam później, że Andrzej na moment odzyskał przytomność i zaczął mu opowiadać jakiś dowcip, ale zmarł, zanim doszedł do puenty. I ja mu wierzę, bo znałem dobrze Andrzeja i wiem, że był zdolny do czegoś takiego – powiedział Stanisław Szelc.

- Kiedyś stałem w Poznaniu na przejściu dla pieszych przy ulicy Ratajczaka z Janem Kaczmarkiem – wspominał swojego drugiego przyjaciela, którego też już zabrakło. – Janek wszystko zawsze długo analizował, a my to zawsze wykorzystywaliśmy. Zapytałem go wtedy, czy wie, dlaczego Ratajczak ma swoją ulicę, a Kaczmarek nie. Nie wiedział. Powiedziałem mu, że byli tacy dwaj żołnierze na wojnie i mieli wyjrzeć za róg, czy nie ma tam Niemców. Kaczmarek rzekł wtedy, że nie wyjrzy, bo boi się, że zginie. Natomiast Ratajczak wyjrzał i natychmiast Niemcy go zastrzelili. „I widzisz, Ratajczak ma swoją ulicę, a Kaczmarek nie” – powiedziałem mu. Janek myślał potem nad tym jeszcze pół godziny – uśmiechnął się gość dzierżoniowskiej biblioteki.

„Wszedł raz do mnie pacjent o wyglądzie nijakim”

- Rok temu odeszła Ewa Szumańska, z którą przez ostatnie pięć lat nagrywałem „Z pamiętnika młodej lekarki”. Zastąpiłem Jana Kaczmarka. Wcale nie chciałem tego robić, ale Ewa tak sobie zażyczyła, a Ewie się nie odmawiało – wspominał. – Musicie państwo wiedzieć, że gdy zmarła, brakowało jej czterech dni do 90 urodzin. To była bardzo drobna kobieta, ledwo metr pięćdziesiąt wzrostu, ale w środku była zrobiona chyba z żelaza.

Z Ewą Szymańską związana była jeszcze jedna historia, którą przytoczył Szelc. – Dwa lata przed śmiercią dostała najwyższe odznaczenie, jakie może dostać radiowiec – Złoty Mikrofon. Jednak za nic w świecie nie chciała pojechać do Warszawy go odebrać. Nie chciała znów spotykać się z ludźmi z przeszłości, nie chciała do tego wracać. Namawiano ją przez tydzień i wtedy uległa, ale postawiła warunek – pojedzie, jeśli będę jej towarzyszył. Moja żona powiedziała na to: „Zawsze wiedziałam, że to twoja kochanka” – śmiał się.

- Pojechaliśmy więc, a Ewa miała już bardzo słaby wzrok. Siedzieliśmy w pierwszym rzędzie i w pewnym momencie ona pyta mnie scenicznym szeptem, który słyszało chyba pół teatru: „Co to jest to czerwone na estradzie?”. „Maryla Rodowicz – odpowiedziałem. „A czemu ona się tak drze?”. „Nie drze się, tylko śpiewa. Teraz się tak śpiewa”. Na co Ewa: „Gówno, a nie się śpiewa”. Wszystkie rzędy dookoła nas wybuchły śmiechem, a Maryli Rodowicz, która myślała, że to z niej się śmiano, nikt po występie nie chciał wyjaśnić, jak było naprawdę – opowiadał.

Stanisław Szelc wspominał również swoją matkę, która była bardzo ciepłą i mądrą kobietą. Zapytał ją kiedyś:

- Mamo, jak to było przed wojną?

- Wtedy był ucisk człowieka przez człowieka.

- A teraz?

- Teraz jest na odwrót – odparła.

Źródło: Tygodnik Dzierżoniowski

Polecane informacje:

  • Kilkadziesiąt starych pieców mniej

    39,5 tys. zł – tyle pieniędzy trafi do mieszkańców Dzierżoniowa, którzy w ubiegłym roku wymienili swoje stare, węglowe piece na nowe, bardziej przyjazne środowisku. Dzierżoniów...

    Czytaj dalej
  • W twojej rodzinie występuje problem przemocy domowej lub uzależnień? Szukasz pomocy dla kogoś znajomego lub bliskiego będącego ofiarą przemocy domowej? Skorzystaj z bezpłatnego, lokalnego telefonu zaufania 883-993-525. Dowiesz się, gdzie i na jakie wsparcie możesz liczyć w Dzierżoniowie.

    Przemoc domowa, uzależnienia? Zadzwoń na lokalny telefon zaufania

    W twojej rodzinie występuje problem przemocy domowej lub uzależnień? Szukasz pomocy dla kogoś znajomego lub bliskiego będącego ofiarą przemocy domowej? Skorzystaj z bezpłatnego,...

    Czytaj dalej
  • W ramach programu „Aktywne wsparcie” rozpoczęły się w dzierżoniowskim OPS-ie zajęcia Psychoedukacyjnej Grupy Wsparcia dla Kobiet z Doświadczeniem Przemocy i Współuzależnionych. Można jeszcze do niej dołączyć. Zajęcia prowadzi psycholog Joanna Pawlak.

    Grupa wsparcia dla kobiet dotkniętych przemocą i współuzależnieniami

    W ramach programu „Aktywne wsparcie” rozpoczęły się w dzierżoniowskim OPS-ie zajęcia Psychoedukacyjnej Grupy Wsparcia dla Kobiet z Doświadczeniem Przemocy i Współuzależnionych....

    Czytaj dalej
  • Dobiega końca rewitalizacja parku im. Janusza Kusocińskiego

    Jak zmienia się park im. Janusza Kusocińskiego

    - To jeszcze nie jest efekt końcowy, ale zmiany są już widoczne. Pielęgnacja istniejącej zieleni, dużo nowych nasadzeń, wyremontowane ścieżki i alejki, nowa "mała architektura"....

    Czytaj dalej

Kalendarz wydarzeń

p w ś c p s n
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
11
12
13
14
15
16
17
18
19
20
21
22
23
24
25
26
27
28
29
30
31

Nadchodzące wydarzenia

Brak nadchodzących wydarzeń

Galerie zdjęć Dzierżoniowa

Pogoda

DzisiajCloudy-1°C